Nie mogę zgubić rękawiczek. Bo w Tarnowskich Górach żyją życzliwi ludzie!

Nie mogę zgubić rękawiczek. Bo w Tarnowskich Górach żyją życzliwi ludzie!

Rzadko piszę Ci tu o tym gdzie i jak mieszkam. Jedynie na moich zdjęciach możesz obserwować moje cztery kąty, dwa pokoje i poobdzierane kaloryfery, za prezentację których na zdjęciach naganę dostałem od żony :D. Dziś chciałem to nieco zmienić opowiadając nieco o moim  miejscu zamieszkania.

Pchnęło mnie do tego po części to, że niemal wszystkie osoby piszące do mnie na Facebooku wychodzą z założenia, że mieszkam w Warszawie. Oj nie, tak nie jest. I chciałbym to mocno zaakcentować, bo mam wrażenie, że czytelnicy wchodzą z założenia, że blogi prowadzą tylko Warszawiacy.

Czy publiczne obnażanie się z części swojego prywatnego życia może wpaść do głowy tylko komuś ze stolicy? 😛

Nie, nie jestem z Warszawy. Ba, nigdy w niej nie zamieszkam, bo tak ogromne miasta zwyczajnie mnie przerażają. Nie lubię przepychu, wyścigu szczurów i korporacji. A to pewnie właśnie w korporacji musiałbym wylądować, gdybym zdecydował się na przeprowadzkę. A tego nie chcę. Wolę sobie żyć skromniej i spokojniej w Tarnowskich Górach. W mieście, w którym nawet nie potrafię zgubić rękawiczek.

Tak, rękawiczek.

Odkąd zawitały u nas te okropne mrozy, to wychodząc z domu przeważnie zakładam rękawiczki. Czasem robię to już w mieszkaniu, a czasem w trakcie spaceru. Zdarza się jednak, że noszę je w kieszeni zapominając założyć je na dłonie. I to właśnie w tych sytuacjach już trzykrotnie miałem szansę je zgubić, ale przez to, że w Tarnowskich Górach mieszkają życzliwi ludzie, to zwyczajnie mi się to nie udawało. Raz rękawiczki wypadły mi na klatce, a jeden z sąsiadów przyniósł mi je pod drzwi. Za drugim razem jedną rękawiczkę zgubiłem na parkingu, a inny sąsiad powiesił mi ją na antence radiowej w samochodzie. Za trzecim razem rękawiczki upuściłem na porannym spacerze z psem, a znalazłem je popołudniu na okiennym parapecie przy klatce. Masakra, byłem bardzo zdziwiony.

Ludzie są przecież złośliwi, mogliby te rękawiczki sobie wziąć. Albo je schować, bo przecież z założenia Polak cieszy się nie wtedy, kiedy jemu przybywa, ale gdy sąsiadowi ubywa. A jednak, okazuje się, że jest inaczej. Przynajmniej w Tarnowskich Górach.

Muszę Ci się przyznać, że nie jestem wielkim fanatykiem Tarnowskich Gór. Gdyby nie żona, to już dawno wyprowadziłbym się do mojej rodzinnej Częstochowy, a już na 100% nie wpadłbym na to, aby kiedykolwiek tutaj zamieszkać. Owszem, jest tu ładny rynek, kilka fajnych miejsc. Są parki i jest łatwy dojazd do wielu śląskich miast. Ale jakoś szczególnie mnie to nie jara.

Na całe szczęście ci tutejsi Ślązacy są całkiem fajni i ratują sytuację. Jeśli więc kiedyś przyjdzie Ci przyjechać do Tarnowskich Gór, to możesz być spokojny o to, że spotkasz tu fajnych ludzi.

Aha, daj wtedy wcześniej znać, może wyskoczymy razem na piwo. Albo do parku wodnego czy na plac zabaw z dziećmi ;-).

Top content