O kura. Czyli: trzeba przestać przeklinać!

Nie jestem z tego dumny, ale zdarza mi się przeklinać. Czasem nawet klnę jak szewc, ale to przeważnie w towarzystwie znajomych, przy alkoholu. Jak taki rasowy żul. Ale to nie jest dla mnie problemem. Problemem jest przeklinanie w domu.

I to nie tylko dlatego, że nie chcę uczyć brzydkich słów mojego syna, on nauczy się ich i tak, czy to w przedszkolu, czy też w piaskownicy. Ja też nie wyssałem ich z mlekiem matki. Chodzi o to, że chcę go nauczyć, że po prostu w domu się nie przeklina. Z szacunku dla tego miejsca i dla rodziny. Tak mi się marzy.

Jestem trochę na siebie zły, bo generalnie od zawsze powtarzam, że nie podoba mi się, gdy ktoś w gronie rodzinnym bluzga. Nie podobają mi się kury i uje lecące czy to w towarzystwie dzieci, zięciów, babć, teściów czy żon. Przecież swoje emocje można wyrazić inaczej, bardziej kulturalnie. Zwłaszcza gdy sytuacja nie jest aż tak traumatyczna, aby rzucać mięsem. No bo wszyscy wiemy, że czasem „są takie chwile, jak sztylety, które rozrywają duszę w kilka sekund”. Wtedy czasem przekleństw powstrzymać się nie da. Są one wtedy wręcz piękne, soczyste i coś znaczą :D, a nie takie byle co rzucane na wiatr ;-).

Dobra, bo zacząłem zdanie o tego, że jestem na siebie zły, a tak w zasadzie to ciągle nie napisałem dlaczego. Otóż jestem na siebie zły, bo pomimo mojego podejścia do tego tematu od jakiegoś czasu sam w domu przeklinam. To od jakiegoś czasu to jakieś 3 lata, z przerwami. U mnie to przeklinanie bierze się z ogólnej nerwowości i frustracji, najczęściej pracą, czasem psem :D. W każdym razie w tej chwili mam odpowiednie warunki do tego, aby to zmienić.

Mam szczęśliwą żonę, zdrowe dziecko, drugie w drodze. Mam niezłą sytuację zawodową i nie muszę przesadnie martwić się o to, czy będzie co wrzucić do garnka. Sam jestem zdrowy i nic mi nie dolega.

Więc trzeba wziąć się w garść i przestać przeklinać. I najlepiej nie tylko w domu, ale też w pracy, na dworze czy w czasie spotkań ze znajomymi. Wtedy całkiem wyrzucę mięso ze swojego życia i będę pewien, że przypadkiem nie wymsknie mi się ono w kuchni, przy kolacji.

Pytanie tylko czy w zamian mówić „do diaska”, „o kurczaki”, „ja Cię kręcę”, czy po prostu znaleźć inną metodę do pokazania emocji. Np. zamiast kurować mogę robić pompki ;-). Będzie zdrowiej :D.

A jak tam u Ciebie, też zdarza Ci się przeklinać? Może razem spróbujemy to zmienić?

O kura. Czyli: trzeba przestać przeklinać!
Dziś odprawiłem pogrzeb przeklinaniu

Top content